Medycyna holistyczna jest często uważana za bardziej zapobiegawczą niż leczniczą, szczególnie w przypadku chorób układu krążenia. Ale nawet pacjenci z zaawansowanymi chorobami serca mogą odnieść znaczne korzyści z multimodalnych naturalnych terapii. „Nawet kardiolog interwencyjny taki jak ja, może ćwiczyć holistycznie” - powiedział Howard Sacher, na konferencji na temat holistycznej podstawowej opieki zdrowotnej, sponsorowanej przez Philadelphia College of Osteopathic Medicine i American Board of Holistic Medicine. Dr Sacher, szef kardiologii na New York College of Osteopathic Medicine, uważa, że wielu kardiologów przyjmuje bardziej wszechstronne, nielekowe, nieinwazyjne spojrzenie, nawet dla pacjentów z zaawansowaną chorobą. „Zaczynamy rozumieć, co się naprawdę dzieje, a także potwierdzamy wiele tak zwanych "alternatywnych" podejść. Kiedy moi koledzy widzą, że moi pacjenci czują się trochę lepiej i żyją dłużej, zaczynają zdawać sobie sprawę, że może niektóre z tych rzeczy naprawdę mają sens”. Dr Sacher zaproponował swoje "topy" w naturalnych strategiach leczenia utrwalonych chorób układu krążenia. Nr 9: Koenzym Q10: „Jak tylko diagnozuje się chorobę sercowo-naczyniową, to podaję pacjentom koenzym Q10” - mówi dr Sacher. Związek ten jest niezbędny do produkcji energii w mitochondriach i jest szeroko stosowany przez kardiologów w Japonii. „Wstrzykuje się pacjentom dożylnie koenzym Q10 po wprowadzeniu bajpasu, aby zwiększyć kurczliwość mięśnia sercowego”. Jak przyznaje, sam nie stosuje koenzymu Q10 w formie dożylnej, ale ma duże doświadczenie w suplementacji doustnej. "Przyjrzeliśmy się 30 pacjentom z frakcją wyrzutową poniżej 25% i podaliśmy im dwa razy dziennie po 120 mg koenzymu Q10. Frakcje wyrzutowe poprawiły się o 10 – 15%." Q10 jest również silnym przeciwutleniaczem, a optymalna dawka wynosi 100–120 mg dwa razy dziennie. W przypadku koenzymu Q10 ważne jest wysycenie nim organizmu. Przyjmujemy przez 14 dni dawkę 3 mg koenzymu na kg masy ciała. To powinno podnieść ilość koenzymu do odpowiedniego poziomu, aby działał aktywnie. Nr 8: Witamina C: Zwiększone spożycie witaminy C koreluje ze zmniejszoną śmiertelnością z powodu chorób serca. Kontrolowane badania wykazały, że wysokie dawki witaminy C wywołują relaksację mięśni gładkich naczyń krwionośnych, poprzez zwiększenie śródbłonkowej produkcji tlenku azotu. Aktualne zalecenia dotyczą dawki 250–500 mg dziennie, ale dr Sacher uważa, że jest to za mało. "Podaję co najmniej 1000 mg dwa razy dziennie. Witamina C jest zasadniczo nieszkodliwa, więc lepiej jest mieć jej więcej." Nr 7: Witamina E: Chociaż badania są sprzeczne co do tego, czy sama witamina E może zmniejszyć śmiertelność, jest mocnym przeciwutleniaczem i zmniejsza agregację płytek krwi. Dlatego, istnieją mocne podstawy do jej stosowania. Badanie CHAOS wykazało, że 400–800 IU dziennie zmniejsza względne ryzyko incydentów sercowych o 50% w porównaniu z placebo. Jednak badanie HOPE nie wykazało różnicy w zdarzeniach sercowych lub zgonach sercowych po pięciu latach codziennej suplementacji 400 IU. Według dr. Sachera dawka witaminy E w badaniu HOPE była zbyt niska. Wielu pacjentów potrzebuje min. 800 IU dziennie, a niejednokrotnie nawet ponad 1000 IU. Nadal trwa dyskusja na temat „optymalnej” formy witaminy E. Dr Sacher preferuje mieszaninę tokoferoli z naturalnych źródeł i wybiera dodatkowo produkty zawierające tokotrienole. Nr 6: Kwas foliowy i witaminy z grupy B: Około 10–20% całkowitego ryzyka chorób sercowych można przypisać podwyższonemu poziomowi homocysteiny, który jest szeroko rozpowszechniony wśród populacji wielu krajów. Homocysteina powoduje bezpośrednie uszkodzenie śródbłonka, promuje utlenianie LDL, zwiększa produkcję tromboksanu i powoduje nieprawidłowości w funkcjonowaniu płytek krwi. Krótko mówiąc, wysoki poziom homocysteiny to zła wiadomość. Na szczęście jest to łatwo odwracalne stosując odpowiednie suplementy zawierające witaminy z grupy B (np. Regulator Homocysteiny). Zmniejszenie homocysteiny ma wymierne skutki. W jednym badaniu kwas foliowy i witamina B12 u osób po angioplastyce zmniejszyły restenozę o 25%. Lekarze uznają podwyższony poziom homocysteiny w granicach 15–16 mikromoli na litr. Dr Sacher uważa że to za dużo: "Myślę, że próg powinien wynosić 6-7. Nawet 10 to za dużo". Nr 5: Kwasy tłuszczowe Omega-3: Dwa badania na dużą skalę, DART i GISSI, wykazały że regularne spożywanie kwasów tłuszczowych omega-3 bezpośrednio przekłada się na zmniejszenie śmiertelności z przyczyn sercowo-naczyniowych. Nawet pacjenci przyjmujący już kilka leków nasercowych skorzystają z suplementacji omega-3. Dane badania GISSI sugerują, że codzienna suplementacja może uratować 20 na 100 pacjentów po zawale serca, co jest większym efektem terapeutycznym niż w przypadku inhibitorów reduktazy HMG-CoA (statyn). "Możesz zmniejszyć arytmie dzięki kwasom omega-3" - mówi dr Sacher. "Jeśli zredukujesz poziom kwasu arachidonowego i zwiększysz poziom kwasu eikozapentaenowego (EPA), przyniesie to korzyści pacjentom, a kwasy omega-3 to świetny sposób, aby to osiągnąć". W przypadku pacjentów z chorobami sercowo-naczyniowymi optymalne jest stosowanie 3–4 gramów dziennie. Kobiety mogą przyjmować olej lniany lub rybny, ale ten drugi jest preferowany dla mężczyzn, ponieważ olej lniany może promować raka prostaty. Nr 4: Dieta śródziemnomorska: Argumenty za dietą w stylu śródziemnomorskim są bardzo silne. Wpływ tej diety na serce zostało przerwane po 27 miesiącach ze względu na to, że wystąpiło 70% zmniejszenie ryzyka wśród pacjentów stosujących dietę. W wielki skrócie, dieta śródziemnomorska to zwiększone spożycie oliwy z oliwek, ryb zimnowodnych, węglowodanów o niskim indeksie glikemicznym, dużej ilości owoców, warzyw, czosnku, cebuli i orzechów oraz niewielkich ilości czerwonego wina. Mniej więcej 20–25% całkowitego spożycia w diecie powinno stanowić białko, 30–35% „zdrowe” tłuszcze, a 45–50% węglowodany. Dr Sacher dla osób „sercowych” wskazał również dietę orniszów, która jest prawie wegetariańska i nawet bardziej energiczna niż dieta śródziemnomorska. Nr 3: Rozpoznawanie i leczenie depresji: Depresja po zawale serca jest głównym wskaźnikiem śmiertelności w pierwszym roku po przebytej chorobie. W porównaniu z osobami bez depresji, osoby z lekką depresją mają względne ryzyko 1,6. W przypadku dużej depresji wzrasta do 3,0. Około 50% wszystkich pacjentów po zawale serca ma jakąś formę depresji, a 20% ma jej najsilniejszą formę. "Zaraz po zawale ludzie cieszą się, że przeżyli. Dopiero kilka miesięcy później zaczyna wkradać się depresja". Mechanizmy, poprzez które depresja przyczynia się do śmiertelności, są nieznane. Ale przesłanie kliniczne jest jasne: uważnie obserwujmy osoby po zawale serce jeszcze przez wiele miesięcy po tym incydencie. Nr 2: Trening umysł – ciało: Stres, lęk, złość, agresja są ważnymi emocjonalnymi czynnikami przyczyniającymi się do zwiększonego ryzyka chorób serca. Istnieje tak dużo przypadków, gdy w nadmiernej złości ludzie dostają zawałów, że można by napisać książkę. Każdy rodzaj ćwiczeń, który pomaga zmniejszyć napęd współczulnego układu nerwowego, zrównoważyć poziom kortyzolu i katecholamin będzie korzystny. Różne formy biofeedbacku, w tym monitorowanie zmienności rytmu serca (HRV), praktyki kontemplacyjne, takie jak medytacja uważności, joga, radzenie sobie ze stresem i autohipnoza są istotnymi dodatkami. Nr 1: Rozwijaj wsparcie społeczne: Osoby, które czują się przywiązane do wspierającej, kochającej i opiekującej się społeczności, mają niższe wskaźniki zachorowalności i śmiertelności. Dotyczy to wielu różnych zaburzeń, nie tylko chorób układu krążenia. Angażujmy się w kontakty z przyjaciółmi, rodziną i społecznością w dowolny sposób, który nam odpowiada. Dr Sacher podkreśla, że te „dziewięć najważniejszych” zaleceń ma na celu zachęcenie pacjentów do ćwiczeń i utraty wagi. Istnieją inne równie ważne opcje. W swoim protokole ma również niacynę w dawce 250 mg dwa razy dziennie, która jest szczególnie cenna w obniżaniu poziomu lipoprotein (a) zwłaszcza u pacjentów z cukrzycą. Oprócz witaminy B3 wprowadza również aminokwas L-argininę, która działa antyoksydacyjnie i wspomaga naczyniową produkcję tlenku azotu.