Ostatnie 20 lat to spory wzrost zainteresowania tzw. medycyną botaniczną. Stało się standardem izolowanie skoncentrowanych form „aktywnych” związków wyekstrahowanych z niezliczonych cząsteczek wytwarzanych przez rośliny. Niestety, ale przez to wiele produktów ziołowych stawało się coraz bardziej podobnych do narkotyków. Oczywiście, standaryzacja i ekstrakcja pojedynczych związków ma również swoje zalety np. bardziej precyzyjną kontrolę dawkowania. Są też i wady. Niektórzy zwolennicy medycyny ziołowej twierdzą, że ważne efekty zdrowotne mogą zostać utracone, jeśli nadmiernie uprościmy złożoność ziół. Jeśli będziemy postrzegać żeń-szeń tylko jako „dostawcę” ginsenozydów, oregano jako monoterpeny, czy kurkumę standaryzowaną po kątem ilość kurkuminoidów, to mocno ograniczamy ich siłę działania. W niektórych przypadkach wysoce skoncentrowane, jednoskładnikowe ekstrakty ziołowe nie przynoszą oczekiwanych korzyści, choć co innego mówi historia stosowania danego zioła czy badania in vitro. Po części dzieje się tak dlatego, że tradycyjnie zioła przygotowywano jako wywary, napary lub destylowane ekstrakty zawierają szerokie spektrum naturalnie występujących związków, a nie tak duże dawki izolowanych „składników aktywnych”. Efekty hormonalne Dr Jeffrey Bland, założyciel Instytutu Medycyny Funkcjonalnej, podkreśla, że zioła, podobnie jak żywność pochodzenia roślinnego, często wywołują efekty hormonalne: większe efekty biologiczne niż oczekiwano na podstawie krzywych dawka -odpowiedź. Spektrum związków wytwarzanych przez zioła wpływa na szeroką gamę receptorów w jelitach. Modulując tym samym metabolizm drobnoustrojów jelitowych. Nie jest to tak proste, jak podniesienie ich poziomu we krwi i dostarczenie pojedynczej substancji czynnej do tkanek docelowych. Bland zwraca uwagę, że w wielu różnych tkankach, w tym w komórkach beta trzustki, gonadach i komórkach nabłonka przewodu pokarmowego, istnieją receptory smaku, szczególnie dla związków o gorzkim smaku. „Kiedy coś jemy, co ma odpowiednie gorzkie składniki, wiążą się one z nabłonkiem przewodu pokarmowego i stymulują komórki beta, makrofagi i adipocyty”. Zastanawiając się nad niedawnym pędem do opracowania farmaceutycznych jednoskładnikowych ekstraktów roślinnych, dr Bland pisze: „Istnieje hormeza* związana ze sposobem, w jaki ewoluowaliśmy razem z naszym pożywieniem i ziołami. Czasami mniej znaczy więcej." Kontrowersje dotyczące kurkuminy Kurkuma to jedno z najpopularniejszych ziół na świecie, a także jedno z najlepiej przebadanych. Istnieje wiele badań pokazujących, że może być pomocna w zmniejszaniu stanu zapalnego i autoimmunizacji, z kliniczną przydatnością w leczeniu depresji, alergii i typowych chorób przewodu pokarmowego. Rosnące zapotrzebowanie wywołało wyścig wśród producentów suplementów, mający na celu stworzenie produktów o wysokiej mocy, które zapewniają wysoki poziom kurkuminoidów we krwi. To właśnie ten związek uważa się za najważniejszy w kłączu kurkumy. Niestety przyjmowanie doustne wykazuje słabe wchłanianie kurkuminoidów. Zazwyczaj poniżej 10%. Aby podnieść jej poziom, firmy często łączą kurkuminę z innymi ziołami - np. czarnym pieprzem. Są również formy liposomalne, które pomagają kurkuminoidom przejść przez nabłonek jelita do krwi. Obecnie większość suplementów z kurkumy jest standaryzowana na 95% kurkuminoidów. Podejście takie jest cenne z poziomu przygotowania produktu do badań, ale czy prowadzi to do lepszych wyników klinicznych? Możliwe, że kluczowe w suplementacji kurkuminy jest jej wpływ na receptory jelitowe. Kurkumina indukuje wydzielanie peptydu podobnego do glukagonu 1 (GLP-1), działając na receptory przewodu pokarmowego. Działa bezpośrednio na powierzchnię błony śluzowej. Zwiększone wydzielanie GLP-1 jest częściowo odpowiedzialne jest za stymulowanie insuliny i regulowanie poziomu glukozy. Dr Thomas Guilliams, w jednym z wywiadów podkreślił, że kurkuminoidy stanowią zaledwie 5% z 235 bioaktywnych związków występujących w korzeniach kurkumy. Destylat parą wodną kłącza kurkumy zawiera ok. 84 różnych składników chemicznych, z czego ponad połowę stanowią seskwiterpiny. Kurkuminoidy, które występują w 3 formach - kurkumina, demetoksykurkumina i bisdemetoksykurkumina - zostały zidentyfikowane przez Vogela i Pelletiera w 1949 roku. I to na nich skupiają się badacze. Przełożenie wyników badań kurkumy in vitro na podobne wyniki kliniczne delikatnie mówiąc, nie zawsze jest takie samo. Można powiedzieć, że to dwa różne światy. Niektórzy badacze spekulowali, że wyniki in vitro same w sobie są mylące, ale te niepowodzenia są spowodowane słabym wchłanianiem kurkuminy, która jest wysoce reaktywna i niestabilna po spożyciu. To założenie skłoniło producentów do opracowania bardziej skoncentrowanych, lepiej przyswajalnych produktów z kurkuminy. Dr Tom Guilliams, biolog molekularny, uważa, że takie podejście jest nieco błędne, a korzyści są zawyżone. Nie ma bezpośrednich badań wykazujących, że „ulepszone” formy kurkumy o wchłanianiu 6 do 100 razy prowadzą do poprawy skuteczności klinicznej. Uważa on (i słusznie), że błędnie połączyliśmy wchłanianie z biodostępnością. Biodostępność oznacza, że związek lub związki są aktywne w tkance, w której mają być aktywne. Natomiast wchłanianie niekoniecznie jest równoznaczne z biodostępnością. Musimy wiedzieć, że z reguły związki, które są bardzo szybko wchłaniane, są często równie szybko wydalane. Zwiększając wchłanialność, aktywujemy szlaki detoksykacyjne, które bardzo szybko pozbywają się aktywnych fitochemikaliów. A to nie jest do końca dobry pomysł. Podobne „wyścigi biodostępności” mają miejsce nie tylko w przypadku kurkumy, ale również kwercetyny, resweratrolu i wielu innych popularnych ziół. W tym całym wyścigu zapominamy, że najważniejsza jest skuteczność, a nie wchłanialność czy biodostępność. Niektórzy producenci suplementów rozumieją tę zależność. Np. dr Mercola w swoim produkcie z ashwagandhą zastosował całą roślinę, a nie tylko standaryzowany wyciąg. I nie ma się co dziwić, ponieważ najlepsze efekty uzyskuje się stosując ekstrakt o pełnym spektrum naturalnie występujących składników. Specjaliści od fitoterapii wzywają do zmiany paradygmatu od myślenia farmaceutycznego stosowanego w odniesieniu do środków roślinnych oraz ponownego poszanowania nieodłącznej złożoności ziołolecznictwa. Obszerną analizę pytań dotyczących biodostępności kurkuminoidów i innych związków zawartych w kurkumie można znaleźć w białej księdze dr Guilliamsa. (całość w jęz. angielskim). Słowniczek: Hormeza – zjawisko polegające na tym, że czynnik występujący w przyrodzie, szkodliwy dla organizmu w większych dawkach, w małych dawkach działa na niego korzystnie.